Bibułki matujące z Artdeco to jedna z moich najlepszych inwestycji. Sprawdzają się u mnie idealnie i zawsze do nich wracam.
Widzę w nich same plusy :
- dzięki zawartości pudru szybko wchłaniają nadmiar sebum
- dają efekt natychmiastowego zmatowienia
- nie ścierają makijażu
- nie przesuszają skóry
- nie zatykają porów
- są wytrzymałe, nie rozdzierają się
- w poręcznym, niewielkim opakowaniu jest aż 100 sztuk
- cena adekwatna do jakości ( 28,50 zł )
Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i obiecuję odwdzięczyć się tym samym :).
Buziaki :)
ja mam z shiseido i tez sa swietne. tez artdeco tez wygladaja na dobre
OdpowiedzUsuńJeśli nie zatykają porów to super! Wyglądają porządnie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSkoro widać w nich same pozytywy, to chyba warto się w nie zaopatrzyć.
OdpowiedzUsuńciekawy produkt, jak bede miala przyplyw wolnej gotowki to wyprobuje;)
OdpowiedzUsuńhhm jeszcze nigdy nie miala okazji wypróbować bibułek ;) czas najwyższy chyba ;)
OdpowiedzUsuńUżywałam ich jeszcze, jak pracowałam w TV, świetnie się sprawdzały :)
OdpowiedzUsuńpozdr.
shoppanna
nigdy nie używałam ale słyszałam o nich:D
OdpowiedzUsuńZa 100 sztuk nie znajdę chyba lepszej ceny. Ale bibułki są mi jak na razie niepotrzebne.
OdpowiedzUsuńCena w porównaniu do ilości i jakości wydaje się śmieszna - muszę wypróbować te bibułki :)
OdpowiedzUsuńJa używam bibułek z Wibo, ale jestem średnio zadowolona, może czas je zmienić na Artdeco ;)
OdpowiedzUsuńZawsze warto mieć takie bibułki w torebce :)
OdpowiedzUsuńA co do książki, to przepiszę Ci opis umieszczony na jej okładce:
Siedemnastoletnia Ronnie reaguje z niechęcią na informację, że całe lato spędzi z ojcem, z którym od dawna nie utrzymuje kontaktów. Trzy lata wcześniej jej rodzice rozwiedli się, a zmęczony robieniem kariery ojciec Ronnie, utalentowany pianista wykładający w konserwatorium Julliarda, porzucił Nowy Jork i przeniósł się do miasteczka w Północnej Karolinie. Dla zbuntowanej dziewczyny to ciężka próba: przyzwyczajona do zgiełku wielkiego miasta, zakochana w jego nocnym życiu i modnych klubach, musi zmierzyć się z senną atmosferą małej mieściny oraz stawić czoło ojcu, do którego ciągle czuje żal. Czy będzie to najgorsze lato w jej życiu? Wszystko na to wskazuje. Pewnych rzeczy nie da się jednak przewidzieć - na przykład tego, że pozna Willa, przystojnego siatkarze, obiekt westchnień miejscowych dziewcząt, ani tego, że zakocha się z wzajemnością... "
Szczerze opis jako opis sam mnie nie przekonuje, ale za to wnętrze książki jest po prostu cudowne i pełne emocji.
Drugi opis jest krótszy, który spodobał mi się o wiele bardziej: Opowieść o rodzinie, pierwszych miłościach i drugich szansach. O rozstaniach i powrotach.
Polecam i pozdrawiam ;D