czwartek, 30 sierpnia 2012

BIBUŁKI MATUJĄCE OIL CONTROL PAPER Z ARTDECO

Bibułki matujące z Artdeco to jedna z moich najlepszych inwestycji. Sprawdzają się u mnie idealnie i zawsze do nich wracam.


Widzę w nich same plusy :


 - dzięki zawartości pudru szybko wchłaniają nadmiar sebum
- dają efekt natychmiastowego zmatowienia 
- nie ścierają makijażu
- nie przesuszają skóry
- nie zatykają porów
- są wytrzymałe, nie rozdzierają się
- w poręcznym, niewielkim opakowaniu jest aż 100 sztuk
- cena adekwatna do jakości ( 28,50 zł )



Mam cerę mieszaną i zmatowienia potrzebuję zazwyczaj w strefie T, do tego wystarcza mi jedna bibułka. Zawsze przed ponownym nałożeniem pudru staram się jej użyć. Dzięki temu mój makijaż wygląda świeżo nawet podczas upałów. Sprawdzają się również u mężczyzn. Serdecznie Wam te bibułki polecam. Ja kupuję je zawsze w perfumerii Douglas, gdyż nie mam pewności czy te oferowane na allegro są oryginalne.

Dziękuję Wam za wszystkie komentarze i obiecuję odwdzięczyć się tym samym :).
Buziaki :)

11 komentarzy:

  1. ja mam z shiseido i tez sa swietne. tez artdeco tez wygladaja na dobre

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli nie zatykają porów to super! Wyglądają porządnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro widać w nich same pozytywy, to chyba warto się w nie zaopatrzyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. ciekawy produkt, jak bede miala przyplyw wolnej gotowki to wyprobuje;)

    OdpowiedzUsuń
  5. hhm jeszcze nigdy nie miala okazji wypróbować bibułek ;) czas najwyższy chyba ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Używałam ich jeszcze, jak pracowałam w TV, świetnie się sprawdzały :)
    pozdr.
    shoppanna

    OdpowiedzUsuń
  7. nigdy nie używałam ale słyszałam o nich:D

    OdpowiedzUsuń
  8. Za 100 sztuk nie znajdę chyba lepszej ceny. Ale bibułki są mi jak na razie niepotrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  9. Cena w porównaniu do ilości i jakości wydaje się śmieszna - muszę wypróbować te bibułki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja używam bibułek z Wibo, ale jestem średnio zadowolona, może czas je zmienić na Artdeco ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zawsze warto mieć takie bibułki w torebce :)

    A co do książki, to przepiszę Ci opis umieszczony na jej okładce:

    Siedemnastoletnia Ronnie reaguje z niechęcią na informację, że całe lato spędzi z ojcem, z którym od dawna nie utrzymuje kontaktów. Trzy lata wcześniej jej rodzice rozwiedli się, a zmęczony robieniem kariery ojciec Ronnie, utalentowany pianista wykładający w konserwatorium Julliarda, porzucił Nowy Jork i przeniósł się do miasteczka w Północnej Karolinie. Dla zbuntowanej dziewczyny to ciężka próba: przyzwyczajona do zgiełku wielkiego miasta, zakochana w jego nocnym życiu i modnych klubach, musi zmierzyć się z senną atmosferą małej mieściny oraz stawić czoło ojcu, do którego ciągle czuje żal. Czy będzie to najgorsze lato w jej życiu? Wszystko na to wskazuje. Pewnych rzeczy nie da się jednak przewidzieć - na przykład tego, że pozna Willa, przystojnego siatkarze, obiekt westchnień miejscowych dziewcząt, ani tego, że zakocha się z wzajemnością... "

    Szczerze opis jako opis sam mnie nie przekonuje, ale za to wnętrze książki jest po prostu cudowne i pełne emocji.

    Drugi opis jest krótszy, który spodobał mi się o wiele bardziej: Opowieść o rodzinie, pierwszych miłościach i drugich szansach. O rozstaniach i powrotach.


    Polecam i pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń